- Wysiadać. - Wampirzyca, blondynka
ze sklepu, otworzyła mi drzwi. Już nie wyglądała tak miło i bezradnie.
Spojrzałam na Seana, który skinął mi głową.
- Rób, co mówią.
Wysiadłam i przypomniałam sobie, co
powiedział Sean. Co może zabić wampira. Ogień, słońce i... kołek. Dostrzegłam
kawałek długiej, grubej gałęzi, leżącej obok mojej nogi. Nada się. Szybko
pochyliłam się i podniosłam ją, po czym skierowałam ostrym końcem w pierś wampirzycy. Nie
zdążyłam jej wbić. Dziewczyna złapała mnie za rękę, wlepiając we mnie zdumione
spojrzenie.
- Chciałaś mnie zabić... tym czymś? -
Popchnęła mnie na maskę samochodu, a Sean niespodziewanie znalazł się przy
mnie.
- Ostrożnie – syknął. - W porządku?
Pokiwałam głową. Poczułam
paraliżujący strach. Mężczyzna objął mnie i przytulił. O dziwo, nikt nie
zaprotestował.
- Jestem przy tobie, nie bój się.
Wtedy usłyszałam warkot ciężarówki.
Podjechał do nas duży van dostawczy i jeden z wampirów otworzył jego tylne
drzwi.
- Zamknąć ich oboje – powiedział.
Zostaliśmy skuci srebrnymi łańcuchami – o dziwo, skuli nam dłonie z przodu
zamiast z tyłu, ale z takich łańcuchów pewnie i tak nie mieliśmy szans się
wydostać – i wepchnięto nas do vana, po czym zablokowano drzwi. Ruszyliśmy.
- Co chcą ze mną zrobić? Czemu mnie
od razu nie zabili? - spytałam cicho.
- Myślę, że chcą najpierw nakarmić
Purpurową Panią – odparł, patrząc przed siebie z ponurą miną.
- Kogo? - Przypomniałam sobie nazwę
hotelu. - To jakaś wasza królowa? Ale... zabiją mnie czy tak... na żywca? -
Przygryzłam wargi, patrząc na niego z lękiem.
- Nie jadamy trupów, Lia. - Obejrzał
się na mnie. Jego spojrzenie było pełne niepokoju. Odwróciłam wzrok. - Ale coś
ci obiecałem. Nie pozwolę cię skrzywdzić.
- A jak się stąd wydostaniemy? -
Zerknęłam znacząco na łańcuchy. Zawahał się.
- Gdybym teraz napił się krwi,
byłbym silny i przerwałbym łańcuchy. Uwolniłbym nas. - Popatrzył na mnie
znacząco.
- Ale... mojej krwi?
- A widzisz tu kogoś innego? -
spytał ironicznie.
- Widzę ciebie! Jesteś wampirem, co
będzie, jeśli się nie powstrzymasz i mnie zabijesz?!
- Nie ufasz mi – stwierdził Sean i
odwrócił głowę urażony.
- Dobrze, zrób to. - Doszłam do wniosku, że jeśli mam wybierać
między przystojnym, miłym wampirem, a jakąś purpurową królową, to zdecydowanie
wolę ponieść śmierć z ręki Seana. A nie, przepraszam. Z zębów Seana.
Spojrzał na mnie z uspokajającym
uśmiechem, a ja odchyliłam głowę w prawo, czekając na jego ruch. Pokręcił głową
z rozbawieniem.
- Ale nie w szyję! Mógłbym cię
naprawdę zabić. Daj rękę.
Posłusznie podałam skute ręce, a on
wziął je w swoje i ostrożnie dotknął ustami lewego nadgarstka. Zacisnęłam wargi
w oczekiwaniu na ból, który nie nastąpił.
- Spokojnie, Lia. Rozluźnij się. Nie
możesz być spięta, bo będzie bolało. - Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym
czule pocałował moją dłoń. Potem nadgarstek. Poczułam, jak moje ciało przenika
przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się lekko. Sean jeszcze przez chwilę przesuwał
ustami po moim nadgarstku, po czym wbił w niego kły. Ból był niewielki, jakby
ktoś wbił mi igły w dwóch miejscach i pobierał krew. Myśl, że właśnie
podarowałam krew wampirowi, niespodziewanie mnie rozbawiła.
W końcu oderwał się ode mnie,
oblizując moją ranę. Spojrzał mi w oczy. Na jego ustach znajdowała się jeszcze
moja krew. Jednym ruchem rozerwał krępujące go łańcuchy i sięgnął do mojego
policzka, przesuwając po nim delikatnie. Obrysował palcem moje usta i zatrzymał
się na brodzie. Przysunął się, a ja odruchowo rozchyliłam usta, ale nagle
zamrugał, jakby wybudzony z transu i sięgnął do moich rąk. Uwolnił je, potem
zajął się łańcuchami na nogach.
- Przepraszam – mruknął.
- Za co? - Zerknęłam na niego
zdumiona. Wbrew sobie, poczułam rozczarowanie, że mnie nie pocałował. Druga
taka okazja może się już nie trafić. - Przecież się zgodziłam. No i zadziałało.
- Podniosłam uwolnione ręce.
- Tak naprawdę, to bez krwi też bym
dał radę. - Opuścił wzrok. - Ona mnie chyba zabije, jak się dowie.
- Kto cię zabije? - Zmarszczyłam
brwi. - Co za ona? Twoja żona, dziewczyna?
- Nie, skąd. Nie mam nikogo takiego.
- Uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiły się dawne błyski. Zamrugałam, mając
wrażenie, że coś mi umknęło. - Jeśli mamy im uciec, to lepiej się pośpieszmy. -
Zanim zdążyłam zebrać myśli, złapał mnie za prawą rękę i jednym kopnięciem
wywalił drzwi vana. - Skaczemy! Na trzy! Raz, dwa, trzy!
Skoczyliśmy i znaleźliśmy się na
drodze. Samochód zatrzymał się kilka metrów dalej. Wokół panowały ciemności,
ale dostrzegłam oświetlone domki. Byliśmy w osadzie. Sean złapał mnie za rękę i
pociągnął za sobą. Ukryliśmy się za jednym z budynków, a wokół vana zgromadziły
się wściekłe wampiry.
- Macie ich znaleźć. Żywych!
To już jakieś pocieszenie, że
żywych, pomyślałam. Zerknęłam na mojego wampira, który pociągnął mnie do
jednego z domów.
- Gdzie jesteśmy? - szepnęłam.
- W moim domu. Tam jest piwnica.
Wejdź w pierwsze drzwi po prawej, zejdź po schodach, ukryj się i nie wychodź,
dopóki po ciebie nie przyjdę. Ja ich zmylę.
Pokiwałam głową i złapałam go za
ramię.
- Sean?
- Tak?
- Czy oni... mogą ci coś zrobić?
- Mogą mnie ukarać, ale nie wolno im
mnie zabić. Możesz być spokojna. – Pogłaskał mnie po policzku. Wyciągnęłam rękę
i dotknęłam jego ust, wbijając w nie swój wzrok. Najwyraźniej zrozumiał aluzję,
bo pochylił się i mnie pocałował. Krótko, lecz z zapałem. Potem cofnął się i
uśmiechnął. - Ukryj się. - Po czym zniknął. Dosłownie. W jednej chwili tu stał,
a w następnej już go nie było. Tak szybko potrafił się poruszać.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Ukryć się – szepnęłam i ruszyłam w
stronę piwnicy. Po tym pocałunku jeszcze szumiało mi w głowie. Było ciemno,
więc trzymałam się ściany. W końcu natrafiłam na drzwi. Otworzyły się z
przeraźliwym skrzypnięciem. Skrzywiłam się i weszłam tam prędko. Zeszłam na sam
dół i dotknęłam jakiejś chłodnej skrzyni. Odskoczyłam gwałtownie. Trumna Seana?
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam ją.
Okazało się, że nie była to żadna
trumna, tylko zamrażarka, a w niej – całe mnóstwo woreczków z krwią. A więc
mówił prawdę. Zamiast przerażenia, poczułam ulgę. Nie zabijał. Zamknęłam
zamrażarkę i usiadłam na podłodze, zmęczona ucieczką. Mój wzrok powoli
przyzwyczaił się do ciemności, a przez niewielkie okienko wpadało światło
księżyca. Spojrzałam na pobrudzone dżinsy i zdałam sobie sprawę, że w kieszeni
wciąż mam komórkę. Wyciągnęłam ją błyskawicznie, ale moja płonna nadzieja
zgasła natychmiast. Brak zasięgu.
- Przynajmniej bateria mi nie padła
– mruknęłam i poświeciłam telefonem na lewy nadgarstek. Dostrzegłam dwa
niewielkie ślady, jak po wkłuciu igły. Na szczęście nie czułam już bólu.
Zerknęłam na godzinę i ze zdumieniem uświadomiłam sobie, że już po północy. A
raczej dopiero po północy, pomyślałam. Musiałam czekać na świt.
Chciałam przeżyć przygodę.
Uważałam, że życie jest nudne. Jeszcze kilka godzin temu byłam przekonana, że
wampiry nie istnieją. A teraz? Siedzę tu i boję się, że mnie dorwą i zagryzą.
Siedziałam tak do drugiej,
rozmyślając. Seana nie było, a ja coraz bardziej się bałam. A jeśli go
przywiążą i wystawią na słońce? I o świcie zmieni się w proch, jak na filmach o
wampirach?
Właściwie to nadal nie wiedziałam,
czemu mi pomagał. Bo mu się spodobałam? Bo był dobry? I czemu właściwie napił
się mojej krwi, skoro nie była mu potrzebna do przerwania łańcuchów? Powinnam być na niego o to zła, ale... nie byłam.
- Tu się ukryłaś.
Podskoczyłam jak oparzona. Przede
mną stała śliczna, ciemnowłosa dziewczyna.
- Jestem Juliet. Sean cię lubi. I
może zginąć przez ciebie.
- A ty kim jesteś? - spytałam,
gorączkowo myśląc, jak się obronić. Nie miałam szans na ucieczkę, dogoniłaby
mnie. Miałam pustkę w głowie. - I jak mnie tu znalazłaś?
- No... ja tu przecież mieszkam. -
Wampirzyca uniosła brwi.
- Nie, to dom Seana – zaprzeczyłam,
patrząc na nią uważnie. Co robić, co robić...
- I mój, to oczywiste.
- Mówił, że nie ma dziewczyny –
odparłam sztywno.
- Dziewczyny? - Juliet popatrzyła na
mnie z rozbawieniem. - Jestem jego siostrą.
Nie wiadomo czemu poczułam ulgę. No
tak, było pewne podobieństwo. Włosy, oczy...
- W takim razie miło mi cię poznać.
Rozumiem, że nie chcesz zdenerwować brata i mnie zjeść...?
Dziewczyna przez chwilę patrzyła na
mnie, wyraźnie rozbawiona.
- Widzę, że humor cię nie opuszcza.
Sean będzie trochę zły, ale przejdzie mu. - Zrobiła krok w moją stronę. - Tak
dawno nie piłam ciepłej krwi... Sean mi nie pozwala. Ogranicza mnie... Ciągle
każe mi pić tą zimną z woreczków... W końcu mam okazję na coś innego. -
Oblizała wargi. Cofnęłam się i zatrzymałam na zamrażarce.
- Podobno zimne jedzenie jest mniej
kaloryczne – stwierdziłam, otworzyłam zamrażarkę i zaczęłam rzucać w nią
woreczkami z krwią. Jeden z nich się rozerwał i krew rozlała się na bluzce
Juliet.
- Ty idiotko! Wiesz, jak ciężko
odeprać krew z takiej bluzki?! - Na jej twarzy ujrzałam autentyczną złość.
Rzuciła się na mnie, lecz ja instynktownie uchyliłam się i przeturlałam w drugą
stronę. Ruszyłam do drzwi. Byłam pewna, że mnie zatrzyma, ale tak się nie
stało. Biegłam ile sił w nogach i zatrzymałam się przy drzwiach wejściowych,
nasłuchując. W końcu je otworzyłam. Za nimi stała Juliet.
- Witam ponownie. - Uśmiechnęła się
bezczelnie. Zamknęłam drzwi i pobiegłam z powrotem. Trafiłam do kuchni.
Zaczęłam przeszukiwać szuflady. W końcu znalazłam kilka noży. Kiedy w drzwiach
ujrzałam wampirzycę, zaczęłam nimi rzucać, celując w serce.
Najwyraźniej zupełnie nie miałam
cela, gdyż wszystkie trafiły w ścianę. Juliet zniknęła z pola ognia. Chwyciłam
jeden z noży i powoli podeszłam do drzwi. Wyszłam na korytarz i nagle broń
została mi wytrącona z ręki.
- Myślałaś, że zabijesz mnie nożem?
Nie marnując czasu na odpowiedź,
rzuciłam się do drugiego pokoju. Potknęłam się o coś i przewróciłam. Zdałam
sobie sprawę, że to spróchniały stołek. Drewno... Jednym ruchem wyrwałam
drewnianą nogę i skierowałam w chwili, gdy wampirzyca ponownie skoczyła w moją
stronę.
To były ułamki sekund. W jednym
momencie Juliet biegła do mnie, a w następnym już stała, dosłownie centymetr od
kołka, przytrzymywana przez Seana. Wampir cofnął się i odsunął ją, po czym
spojrzał na mnie z gniewem w oczach.
- O mały włos nie zabiłaś mojej
siostry! - warknął z wyrzutem.
- Broniłam się tylko – szepnęłam,
wciąż trzymając kołek w ręce. Sean spojrzał na Juliet.
- Zgłupiałaś?! Ślepa jesteś?!
Chciałaś zginąć?!
- Przepraszam, naprawdę nie
widziałam... - Wampirzyca wyglądała na skruszoną i przerażoną. - W ogóle to
skąd ona wzięła ten kołek...?!
- Zdaje się, że od stołka. - Wampir
powoli się uspokoił. Milczał przez chwilę, a następnie ponownie spojrzał na
siostrę. - Koniec tej zabawy. Przekroczyliśmy limit. Mogło stać się coś złego.
- Już? A chciałam ją jeszcze
postraszyć...
- Mało ci? - Mężczyzna zmarszczył
brwi.
- No, dobra. - Wampirzyca śmignęła i
po chwili już jej nie było.
- Chodź. - Sean wyciągnął rękę w
moją stronę. Zawahałam się, ale jaki miałam wybór? On jeden był po mojej
stronie. A przynajmniej tak mi się wydawało, choć dużo rzeczy zaczynało mi się
nie zgadzać. Wzięłam głęboki oddech, odłożyłam kołek i wzięłam go za rękę. -
Idziemy. - Wyszliśmy z domu i zatrzymaliśmy się raptownie.
Otaczały nas wampiry.
- Niech to szlag. - Próbowałam się
cofnąć, ale Sean mnie zatrzymał.
- Spokojnie, Lia. Bez gwałtownych
ruchów.
W tym momencie wampiry rozstąpiły
się, a spośród nich wyszła... Selena. Miała na sobie purpurową suknię, a jej
jasnorude włosy spływały na ramiona łagodnymi falami.
- Selena! Uciekaj! - wrzasnęłam. -
Uciekaj prędko!
Uśmiechnęła się łagodnie.
- Nic mi nie zrobią. I tobie też
nie. Chciałaś przeżyć przygodę, pamiętasz?
- Ale... o co tu chodzi? - Patrzyłam
na nią zdezorientowana, potem popatrzyłam na Seana, który objął mnie ramieniem.
- Myślę, że Selena najlepiej ci to
wytłumaczy.
Moja przyjaciółka podeszła bliżej i
nagle spojrzała na Juliet.
- Co to za krew? - spytała złowrogim
głosem, takim, jakiego jeszcze u niej nie słyszałam.
- Z woreczków. Obrzuciła mnie nimi,
a potem chciała przebić kołkiem! – Wampirzyca zrobiła skrzywdzoną minkę.
- Ale wszystko w porządku?
- Tak, Sean mnie uratował. - Juliet
spojrzała ciepło na brata, a ja wpatrywałam się w Selenę. Martwi się stanem zdrowia
tej wampirzycy? Nic z tego nie rozumiałam. Chyba, że...
- Seleno, czy ty jesteś jedną z
nich?
Nagle wszystko zaczęło się układać w
logiczną całość. To ona mnie tu przysłała... kazała skręcić w prawo...
Purpurowa Pani...
- Tak, jestem wampirzycą. Dlatego
pracuję w nocy i nie wychodzę w dzień.
- To czemu wtedy mnie nie zabiłaś?
Miałaś tyle okazji! A może chciałaś podzielić się z przyjaciółmi? - zawołałam i
odruchowo wtuliłam się w Seana.
- Chciałaś przeżyć przygodę. -
Selena uniosła brwi.
- Ale nie taką, w której o mało nie
zginęłam!
- Zapewniam cię, moja kochana, że
nawet przez chwilę nie groziło ci żadne niebezpieczeństwo. Czuwaliśmy nad tobą.
Nikt nie chciał cię skrzywdzić. To była tylko gra.
- Gra? Moim kosztem?! To ja już nie
rozumiem. Jesteście w końcu tymi wampirami, czy nie?! - Moja frustracja zaczęła
już sięgać zenitu.
- Oczywiście, że jesteśmy. Ale
żywimy się wyłącznie krwią z woreczków. To moje wegańskie jedzenie było
przykrywką. Uznałam jednak, że możemy ci zaufać i powiedzieć prawdę. A przy
okazji, przeżyłaś coś niezwykłego.
- A jak zaplanowaliście korek na
autostradzie?!
- To akurat był przypadek. Miałam
właśnie do ciebie dzwonić, żebyś zajechała do lasu i wymyślać jakąś historyjkę,
a tu sama do mnie zadzwoniłaś. Więc skorzystałam z okazji. - Podeszła do mnie.
- Mam nadzieję, że nie jesteś ranna? - Wtem zatrzymała wzrok na mojej lewej
ręce. Uniosła ją do góry i przyjrzała się mojemu nadgarstkowi. W jej oczach pojawiły
się złowrogie błyski. - Kto ci to zrobił?!
- Ja – mruknął cicho Sean, odsuwając
się ode mnie. - Ale za jej zgodą! To była krew podarowana.
- Po jakie licho pozwoliłaś mu wypić
swoją krew? - zwróciła się do mnie.
- Powiedział, że da mu to siłę, żeby
uwolnić nas z łańcuchów.
- Co?
- Ale zaraz sprostowałem, że bez
tego też bym się uwolnił – dodał Sean, ponownie obejmując mnie ramieniem.
- To po co właściwie się jej
napiłeś? - spytałam Seana. Tysiące pytań cisnęło mi się na usta, ale to jedno
szczególnie mnie zainteresowało.
- No właśnie? - Selena też
najwyraźniej tego nie wiedziała. Ani pozostałe wampiry, bo wpatrywały się teraz
w Seana z żywym zainteresowaniem.
Wampir spojrzał na mnie tak, że
przeszły mnie przyjemne dreszcze. Od samego spojrzenia...
- Taka piękna i kusząca... Tak dawno
nie miałem w ustach ciepłej krwi...
- Krwi? Więc chodziło tu tylko o
moją krew?! - Odskoczyłam od niego gwałtownie.
- Nie, nie tylko... Chodziło
przecież o ciebie, Lia.
Rozejrzałam się i uświadomiłam
sobie, że właśnie stoję pośród gromady wampirów, które nie patrzą już na mnie
jak na przekąskę, ale jak na... zabawkę. Tak właśnie się czułam. To, co
przeżyłam dzisiejszej nocy, to było kłamstwo. Wszystko było pod kontrolą.
Inaczej od razu bym zginęła. Poczułam, jak kręci mi się w głowie.
- Lia, nie gniewaj się. Chciałam
powiedzieć ci to zwyczajnie, ale już raz to zrobiłam i tamta dziewczyna błagała
mnie, by ją zmienić. A potem stała się potworem. Wiesz już, kim jesteśmy. My
nie zabijamy. Ale są tacy, którzy to robią. - Selena westchnęła. - Teraz możesz
zdecydować, chcesz się ze mną przyjaźnić, czy nie. Ja nie będę ci niczego
narzucać. A tak w ogóle – zerknęła na zegarek – to jest już dwudziesty czwarty
czerwca. Wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestych urodzin, Lia.
W tym momencie poczułam, jak świat
osuwa mi się spod nóg. Zanim straciłam przytomność, resztkami świadomości
ujrzałam, że ląduję w silnych ramionach Seana.
Obudziły mnie ciepłe promienie
słońca na twarzy. Leżałam na tylnym siedzeniu w swoim samochodzie, przykryta
kocem. Podniosłam się gwałtownie. Byłam w lesie, przy wylotówce na autostradę.
Wyszłam z auta, rozprostowując obolałe kości i próbując sobie przypomnieć,
gdzie ja jestem i co się stało.
Wampiry... Sean, Juliet, Selena...
Zamrugałam gwałtownie powiekami i spojrzałam na lewy nadgarstek. Znak po kłach
Seana pozostał. Spojrzałam w niebo. Słońce zapewniało mi bezpieczeństwo. Zawiał
chłodny wiatr i poczułam gęsią skórkę. Wsiadłam za kierownicę i dostrzegłam, że
w stacyjce jest kluczyk, a obok mnie... komórka. Sięgnęłam po nią i z ulgą
stwierdziłam, że jest zasięg. Wykręciłam numer i zadzwoniłam do Carmen.
- No, w końcu. Gdzie ty jesteś?
Selena dzwoniła wczoraj, że utknęłaś w korku i komórka ci padła, kiedy z nią
rozmawiałaś. I że przyjedzie dziś wieczorem, jeśli będziesz jeszcze chciała. Co
się stało, pokłóciłyście się?
- No... tak jakby. Ja już jadę. W
domu ci opowiem. Aha, i jakbyś mogła to zadzwoń do Seleny i powiedz, że nadal
chcę się z nią przyjaźnić. Dzięki, do zobaczenia. - Rozłączyłam się
zastanawiając, co właściwie mam powiedzieć mojej siostrze. Przecież nie prawdę.
Powinnam też sama zadzwonić do Seleny, ale nie byłam jeszcze na to gotowa.
Odłożyłam komórkę i zauważyłam kartkę, a na niej numer i podpis: Sean.
Zadzwoń po 12.
Zerknęłam na zegarek. Siódma. Po
chwili wahania wykręciłam numer. Tak jak się spodziewałam, odezwała się poczta.
Hejka ludziska i nie-ludziska.
Jeśli dzwonisz przed południem, nie licz, że odbiorę. Jeśli jest już po
dwunastej, a ja nie odbieram, zostaw wiadomość. Optymistyczna wersja: właśnie
się posilam, oddzwonię później. Pesymistyczna wersja: do domu właśnie włamał mi
się wariat z kołkiem i... no dobra, w ramach optymizmu zadzwoń jeszcze raz za
godzinę. Ewentualnie, zostaw wiadomość po sygnale.
Roześmiałam się i poczekałam na
sygnał.
- Sean. Jeśli chcesz, to... możesz
przyjść na moje urodziny. No, możesz nawet przyprowadzić siostrę. Obiecuję, że
nie będę więcej próbować przebić jej kołkiem. Ale tylko, jeśli naprawdę
chcesz... przyjść. - Rozłączyłam się i zapaliłam silnik. Wyjechałam na
autostradę, która funkcjonowała już całkiem normalnie i ruszyłam w stronę domu
Carmen.
Pomyślałam, że to może nie był taki
całkiem głupi pomysł. Może Selena miała rację. Poznałam nowy, inny świat,
przeżyłam przygodę i możliwe, że... zakochałam się.
Zakochałam się w wampirze.
Natalia Iubaris
Nie ma to jak dobra przyjaciółka, która zapewni ci niezapomnianą przygodę^^ Przy okazji możesz poznać przystojnego wampira, w którym niezwykle szybko się zakochasz, czego chcieć więcej. xD
OdpowiedzUsuńJak to w bajkach bywa... ^^
UsuńAle lepiej swojej pociesze takich nie opowiadaj^^
UsuńO wampirach?^^
UsuńMiędzy innymi;)
OdpowiedzUsuńJak nauczy się czytać, to sam przeczyta^^
UsuńTo też pamiętam :) Zdecydowanie nie chcę takiej przygody ;)
OdpowiedzUsuńCzemu, taaaaka frajda^^
UsuńO nie, nie, wolę spokojniejsze przygody :D
UsuńNuuuuda^^
UsuńMogę o nich jedynie czytać! :D
UsuńA jak książka Cię wciągnie w swój świat?^^
Usuń