Od autorek

Od autorek
Zapraszamy na "Bliźniaczki", postapokaliptyczne opowiadanie o zombie.
Jeśli chcecie dostawać powiadomienia o kolejnych opowieściach, dajcie znać w
komentarzu. Pozdrawiamy i czekamy na Wasze opinie:)

poniedziałek, 11 maja 2015

Szczury

https://cdn2.iconfinder.com/data/icons/4-music-icons/128/2.png








   Głód i furia. Ślepe pragnienie zabijania. I kara, wieczna kara, gorsza niż jakiekolwiek męki. Zamknięcie w ciele małego, kosmatego zwierzęcia, by po wieczność żyć w ukryciu. Tylko raz w roku mogli wyjść na powierzchnię. W tę jedną, jedyną noc.
    Kiedyś, w czasach gdy smoki chodziły po ziemi, wyglądali jak ludzie. Nieśli zło i cierpienie. Zostali pokonani, obłożeni wieczną klątwą. Lecz w jedną noc w roku klątwa traci moc. Wtedy wychodzą. Sieją spustoszenie i śmierć. Szkoda, że już od wieków nie natrafiły na żywą istotę. Tej nocy dom zawsze stał pusty, a jego granicy nie wolno im przekraczać. Ich żądza krwi nie została zaspokojona.
    Nie miały już myśli, nie miały mowy. Jedyne co jeszcze posiadały, to pragnienie niszczenia. Tam, na górze, nad nimi byli ludzie. Czuły ich krew, lecz nie mogły ich dosięgnąć. Kiedyś jednak w końcu nadejdzie ta noc. Dostaną to, czego pragną.
     Ludzkie mięso i krew.

    - Kochanie, kolacja zaraz będzie gotowa – powiedziała Adrienne, poprawiając fartuszek. Miała dwadzieścia cztery lata i od miesiąca była mężatką. Przeczesała palcami swoje długie, proste, jasne włosy i przekręciła naleśnik. Po chwili do kuchni wszedł Victor, jej mąż, cztery lata starszy od niej mężczyzna o ciemnych kręconych włosach. Zielone oczy spojrzały ciepło na żonę. Podszedł i objął ją w pasie, całując w policzek.
    Kiedy wrócili z miesiąca miodowego, kupili niewielki, lecz przytulny domek na obrzeżach miasta. Poprzednia właścicielka przestrzegła ich, by w nocy z trzydziestego kwietnia na pierwszego maja nie zostawali w domu, gdyż ciążyła wtedy nad nim straszliwa klątwa. Adrienne dla świętego spokoju obiecała, że na tę noc przeniosą się do hotelu, aczkolwiek wcale nie miała takiego zamiaru. Kiedy powtórzyła rozmowę mężowi, zgodził się z nią, że to tylko dziwactwa starszej pani. Klątwa? Kto w dwudziestym pierwszym wieku wierzył w klątwy?
    Wyjęła naleśnik, wlała kolejny i nagle zastygła w bezruchu, wstrzymując oddech.
    - Słyszałeś to? Jakby... drapanie pod podłogą...
    - Pewnie myszy – stwierdził Victor. - Jutro kupię trutkę.
    Dziewczyna wzdrygnęła się, ale skinęła głową i wróciła do smażenia, więcej nie zawracając sobie głowy podejrzanymi hałasami.
    Po skończonej kolacji rozległ się dźwięk telefonu Adrienne.
    - Adi? Tu Alice. Pamiętasz, co mówiła ta staruszka, jak się wprowadzaliście?
    Alice była najlepszą przyjaciółką Adrienne. Właściwie to ona zapoznała ją z Victorem, swoim kolegą z pracy.
    - Co takiego? - Dziewczyna usiadła wygodniej w fotelu, sięgając po pilnik do paznokci. Victor właśnie przerzucał kanały w telewizji.
    - O tej klątwie. Byłam w bibliotece i znalazłam kroniki miejskie, jest taka legenda... Podobno ten dom, w którym mieszkacie, został wybudowany na przeklętym miejscu. Kiedyś zamieszkiwała tam grupa morderców. W ramach kary za swoje złe czyny zostali zaklęci w szczury. W celtyckie święto Beltaine wychodzą, by schwytać swe ofiary.
    - To jakieś bajki – zaprotestowała Adrienne. - I kiedy jest to święto?
    - Dziś o zmroku.
    Dziewczyna spojrzała w okno. Słońce chyliło się już ku zachodowi.
    - Podobno jeszcze przed zmierzchem można usłyszeć drapanie pod podłogą – dodała Alice. - Adi, wiem, że to dziwne i pewnie to zwykły przesąd, ale wszyscy poprzedni mieszkańcy tego domu tak robili. Wyjeżdżali jeszcze przed zmrokiem. Może więc warto dmuchać na zimne...?
    Adrienne poczuła, jak ciarki przechodzą jej po plecach, gdy przyjaciółka wspomniała o drapaniu pod podłogą, ale nie uśmiechał jej się nocleg w hotelu tylko z powodu dawnych legend i przesądów.
    - Alice, ja w to nie wierzę. To totalne bzdury, bajki dla zabobonnych babć. Jutro pogadamy na ten temat, muszę kończyć. - Odłożyła słuchawkę pomimo protestów przyjaciółki i wyłączyła telefon, po czym wróciła do pokoju. Po streszczeniu rozmowy z Alice Victor wybuchnął śmiechem.
    - Myślałem, że jest racjonalistką – stwierdził.
    - Ja też. Wezmę prysznic i zaraz wracam. - Adrienne dała całusa mężowi i wyszła do łazienki. Po szybkim prysznicu założyła nową, koronkową bieliznę, na nią bladoróżową koszulkę nocną i wyszła na korytarz.
    Panował tam nieprzyjemny półmrok. Próbowała zapalić światło, ale nie działało. Westchnęła.
    - Victor? Chyba trzeba wkręcić nową żarówkę na korytarzu... - Powoli otworzyła drzwi i w świetle lampki nocnej stojącej na szafce koło łóżka ujrzała swojego męża, leżącego na plecach. - Już zasnąłeś? No nie. - Uśmiechnęła się i zatrzymała tuż przy nim. Wtem poczuła, że brakuje jej tchu w piersiach, a krew gwałtownie napływa do mózgu. Twarz Victora była jedną, wielką, krwawą masą, a na łóżku stał duży czarny szczur, wręcz olbrzymi, patrząc na nią błyszczącymi ślepiami.
    Początkowy szok zastąpiła wola przetrwania. Wydała okrzyk przerażenia i rzuciła się do ucieczki. On nie żyje, Victor nie żyje, powtarzała w myślach, biegnąc do drzwi. Drogę zastąpiły jej szczury. Było ich może ze trzydzieści, przez chwilę stały nieruchomo, po czym gromadą ruszyły w jej stronę. Adrienne odwróciła się i wbiegła po schodach na górę. Wpadła do łazienki i przekręciła zamek w drzwiach. Oparła się o ścianę, próbując się uspokoić. Muszę się jakoś stąd wydostać. One nie mogą zjeść mnie żywcem.
    Uważnie obserwowała drzwi. Zapadła niepokojąca cisza. Przerwało ją szuranie tuż za nią. Adrienne powoli odwróciła głowę w stronę toalety i z przerażeniem spostrzegła, że wychodzą z niej wielkie obrzydliwe szczury.
    Wypadła z łazienki i biegła, nie oglądając się za siebie. Na kostkach czuła ich ugryzienia. Wspinały się po jej nogach, wchodziły pod cienką koszulkę. Szarpnęła za klamkę, czując, jak kąsają ją po brzuchu. I tylko jedna myśl kołatała w jej głowie. Uciekać...
    Udało jej się otworzyć drzwi. Wypadła na ganek i popędziła przed siebie, nie zważając na ból po ugryzieniach. Biegnij, nie zatrzymuj się. Nie zatrzymuj... Wybiegła na ulicę. Zbyt późno usłyszała klakson pędzącej wprost na nią ciężarówki...

    Alice siedziała przy łóżku przyjaciółki i wpatrywała się w nią ze smutkiem. Dziś wypisano ją ze szpitala. Oczywiście zabrała Adrienne do siebie. Powrót do domu, gdzie zginął jej mąż, byłby kiepskim pomysłem. Odkąd się przebudziła, nie odezwała się ani słowem. Była w ciężkim stanie, przeszła kilka operacji, a lekarze i tak się dziwili, że przeżyła. To cud, mówili.
    Brunetka sięgnęła po leżącą obok książkę i otworzyła kronikę miasteczka. Przekartkowała powoli. Jej wzrok padł na jedno zdanie, które wcześniej musiała pominąć. Ciało pogryzione przez szczury należy spalić, inaczej martwy ożyje i wypuści je na wolność. Przeniknął ją zimny dreszcz.
    Obejrzała się na łóżko Adrienne i znów wróciła do księgi. Po jej głowie wciąż chodziły słowa, które przeczytała. Martwy ożyje. Ale Adi nie była martwa. Chyba, że... ożyła.
    Spojrzała na przyjaciółkę i książka wypadła z jej rąk. Z przerażeniem dostrzegła, że ciało blondynki pociemniało i zaczęło rozpadać się na kawałki, jakby była częścią układanki, która właśnie dzieliła się na fragmenty. Części jej ciała przyjęły kształt wielkich, ohydnych szczurów.
    Nie zdążyła nawet krzyknąć. Czarna, kosmata sierść i ostre zęby boleśnie wbijające się w jej szyję to było ostatnie, co zobaczyła i poczuła Alice.

Natalia Iubaris

9 komentarzy:

  1. Abra-Cadabra11 maja 2015 22:00

    Szczury - bleee.:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abra-Cadabra12 maja 2015 23:51

      Szczurów zdecydowanie nie lubię, wystarcza mi chomik^^

      Usuń
    2. Nie znam horroru o chomikach^^

      Usuń
    3. Abra-Cadabra13 maja 2015 17:29

      Ja też nie, chyba czeka Cię więc nowe wyzwanie^^

      Usuń
    4. Na razie mój grafik wyzwań jest już pełny:P

      Usuń
    5. Abra-Cadabra13 maja 2015 21:39

      To poczekam aż się nieco opróżni^^

      Usuń
    6. To trochę sobie poczekasz^^

      Usuń
  2. Odpadam na horrorach ;) Ale jutro przeczytam Nemezis i będę na bieżąco! :)

    OdpowiedzUsuń