Od autorek

Od autorek
Zapraszamy na "Bliźniaczki", postapokaliptyczne opowiadanie o zombie.
Jeśli chcecie dostawać powiadomienia o kolejnych opowieściach, dajcie znać w
komentarzu. Pozdrawiamy i czekamy na Wasze opinie:)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Coś

https://cdn2.iconfinder.com/data/icons/4-music-icons/128/2.png








    Wpadamy do pokoju, zatrzaskuję drzwi, opierając się o nie ciężko. Coś nas goni, nie mam pojęcia co, wiem tylko, że jest żądne krwi. Spoglądam na Zuzę, jest biała jak śnieg. Każę jej się rozejrzeć, sama zostaję przy drzwiach.
    Stary dwór, w którym utknęłyśmy ma wiele ukrytych przejść i tajnych korytarzy. Być może jeden z nich pomoże nam się wydostać. Albo sprowadzi do nas to Coś. Czuję przerażenie Zuzy, każdy jej ruch świadczy o słabych nerwach. To niedobrze. Słabi ludzie umierają na początku.
    Rozglądam się, wiem, że mamy niewiele czasu, nim Coś wdrapie się na piętro i odnajdzie komnatę, w której się ukrywamy. Nie czuję strachu, adrenalina buzuje w mojej krwi. Widzę więcej niż Zuza, jej przeraźliwe szlochy nie robią na mnie wrażenia. Ciągle szuka, ale ja już wiem. Żadne z tajnych przejść nie prowadzi do tej komnaty. Jesteśmy uwięzione. Możemy wrócić na korytarz, ale tam z pewnością już czeka głodne Coś i z radością wbije wielkie zębiska w kruche ludzkie ciało. Możemy spróbować wyjść oknem, drugie piętro to nie tak wysoko, gdyby w pobliżu rosło drzewo. Nie rośnie. Możemy zostać i czekać aż Coś nas znajdzie. Możemy walczyć, choć to nie potrwa długo, istota, która nas ściga nie jest człowiekiem. Jestem pewna, że rozprawi się z nami w jednej chwili.
    Siadam pod drzwiami, patrzę na Zuzę, która ciągle szuka. Mówię, żeby przestała. Niczego nie znajdzie. Upiera się, szuka nadal, dusząc w sobie szloch. Mimowolnie zastanawiam się, jak długo wytrzyma. Jest słaba. I głupia. Uległa namowom Marka i przyszła zwiedzić nawiedzony dwór. Wszyscy tak mówią. Posiadłość należy do bestii pożerającej każdego, kto zapuści się między jej mury.
    Marek w to nie wierzył. Zuza dała się przekonać i proszę. Marek nie żyje. Widziałam jak blask w jego oczach się wypala. Dokładnie wiedziałam, kiedy jego serce przestało bić. Teraz leży w holu, na dole. Zimny jak przystało na trupa.
    Wiecie, co przyciąga zmarłych do żywych? Ich ciepło. Umarli je tracą, nic więc dziwnego, że pragną je odzyskać, wyszarpując innym. Ale zabrane ciepło nie wystarcza na długo.
    Zuza wreszcie dochodzi do tego, co ja wiedziałam od początku. Nie ma wyjścia. Siada w kącie i płacze. Jej oczy nie są już takie ładne, puchną, stają się czerwone, a po policzkach ciągle spływają łzy. Pociąga nosem jakby miała katar. Kwili jak małe dziecko, co trochę mnie irytuje. Nie lubię wrzasków, wolę ciszę.
    Z drugiej strony niedługo kształtne usteczka Zuzy już nie wydadzą z siebie żadnego dźwięku. Martwi nie mówią.
    Przymykam oczy, próbuję odgrodzić się od dźwięków wydawanych przez dziewczynę. To zabawne, że w obliczu niebezpieczeństwa dorośli ludzie cofają się do czasów dzieciństwa. Znacie kogoś, kto przyjął śmierć jak przystało na dorosłą osobę? Ze spokojem? Nie znacie.  Ludzie boją się śmierci bardziej niż czegokolwiek, a przecież żaden z nich jej nie doświadczył. Ci, którzy już ją spotkali nie mogą podzielić się wrażeniami.
    Nie boję się. Strach jest fałszywym doradcą.
    Każę Zuzie się uciszyć, jej szloch mnie dekoncentruje, a probuję wsłuchać się w otoczenie. O właśnie. Słyszę. Ciężkie kroki odbijają się echem po starym korytarzu. Podłoga skrzypi lekko pod naporem czyichś nóg. Już idzie, niedługo nas znajdzie. Wyraźnie dociera do mnie jego posuwisty krok, idzie powoli, z pewnością nasłuchując. Wiem, że zna nasze położenie. Słyszy przerażony oddech Zuzy, jej ciche łkanie, którego nie potrafi powstrzymać.
    Kroki cichną. Coś się zatrzymuje, stoi po drugiej stronie drzwi i dyszy. Czuję smród jego oddechu przez szczeliny w drzwiach. Jakby coś w nim gniło. To bardzo możliwe, nie wyglądał najlepiej. Widziałam go. Całą sylwetkę okrywał czarny płaszcz, jednak dłonie, które wyciągnął, były w trakcie rozkładu.
    Ciche skrobanie, przesuwa paznokciem po witrynie drzwi. Zuza wydaje z siebie zduszony krzyk, wiec posyłam jej niezadowolone spojrzenie. Kolejne skrobanie, można by uznać, że Coś próbuje na swój sposób pukać. Prosi, żeby wejść, żeby ofiarować mu życie.
    Nie otwieraj, błaga Zuza. Nie chce umierać, jestem w stanie to zrozumieć. Drzwi wyginają się lekko, popychając mnie do przodu, czas próśb nadszedł końca. Teraz Coś wejdzie siłą. Odsuwam się i siadam pod oknem, czuję delikatny powiew wiatru targający moje włosy. Zuza przysuwa się do mnie i wtula w moje ramię, cicho szlochając. Klepię ją po głowie jak pieska.
    Śmierć boli?, pyta mnie, wpatrując się w drzwi, które lada chwila ulegną sile bestii. Zastanawiam się przez chwilę, nie chcę jej okłamywać w chwili, gdy żegna się z życiem. Drzwi skrzypią, wyginając się nienaturalnie. I pękają. Patrzę prosto w martwe zapadnięte oczodoły o przegniłych powiekach. Człowiek byłby ślepy, ale wiem, że To nas widzi.
    Chyba boli, trochę. Tak słyszałam. Wstaję i odwracam się do bestii plecami, Zuza posyła mi przerażone spojrzenie. A ja zaczynam się śmiać. Śmieję się i nie mogę przestać.
    Boję się... szepcze, rozumiem ją, jednak jej lęk również mnie bawi. Coś za mną szura w nasza stronę, Zuza kuli się w kącie patrząc z przerażeniem to na mnie to na bestię. Uśmiecham się przeciągle i wyciągam do dziewczyny rękę, odruchowo podaje mi swoją i wreszcie to czuję. Jej ciepło napływające w moje ciało. Uczucie przypominające ekstazę. Ona krzyczy, ale życie szybko wylatuje z jej ciała.
    Kim jesteś?, pyta ostatkiem sił.
    Jestem Śmiercią, odpowiadam zabierając jej życie. Na każdego przychodzi czas, a ja tylko wypełniam swoją pracę. Nikt nie może mi uciec. Jestem Śmiercią.
Iara Majere

3 komentarze:

  1. A więc morał brzmi tak - nie wchodź do nawiedzonego dworu.xD
    Widzę, że ostatnio preferujecie raczej krótkie opowiadania.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy preferuję, to raczej zbieranina tekstów, które powstały kiedyś tam i tak traf chciał, że były krótkie. Mam jeszcze chyba jedno dłuższe gdzieś tam. Obecnie nic nie preferuję, bo nie piszę, pertraktuję z moim wenem i czasem. xD

      Usuń
  2. Tak czułam, że narratorka nie jest biedną duszyczką co weszła do nawiedzonego dworu ;) Faktycznie ostatnio krótsze teksty;)

    OdpowiedzUsuń