Od autorek

Od autorek
Zapraszamy na "Bliźniaczki", postapokaliptyczne opowiadanie o zombie.
Jeśli chcecie dostawać powiadomienia o kolejnych opowieściach, dajcie znać w
komentarzu. Pozdrawiamy i czekamy na Wasze opinie:)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Deszczowe epitafium

https://cdn2.iconfinder.com/data/icons/4-music-icons/128/2.png




Dla Ciebie. Znajdź mnie. 

   
    W tej historii opowiem wam, jak umarłam. Brzmi melodramatycznie, wiem. Zdecydowanie łatwiej byłoby opowiedzieć, jak żyłam, jednakże...
    Żyłam niczym młode drzewo, z całych sił walcząc, by pozostać silną, nie dać się złamać. Karmiłam się promieniami słońca, tak ciepłymi i kuszącymi, lecz będącymi zbyt daleko, by naprawdę mogły mnie ogrzać. By choć jeden sięgnął serca. Więc wyczekiwałam nocy, łaknąc jej uroku i tajemnicy. Gwiazdy jednak śmiały się ze mnie, migając wysoko na niebie. Tylko księżyc – ten łagodny, poważny księżyc – dawał mi nadzieję. Nie jesteś sama, szeptał mi. Przyjdź tu do mnie, a wezmę cię w ramiona. Próbowałam więc z całych sił, ale nie mogłam do niego dotrzeć. Krzyczałam, płakałam, a on nadal tylko łagodnie się uśmiechał. W końcu przestałam nawoływać i ruszyłam w dalszą drogę, co jakiś czas tylko wracając spojrzeniem do tego spokojnego oblicza, które wciąż dawało mi nadzieję.
    Zbierałam kwiaty, szukając u nich pocieszenia, przecież uśmiechały się do mnie tak radośnie, wabiły swoim pięknem... Lecz nagle przyszedł deszcz i kwiaty utonęły. Nie wydały z siebie ani słowa skargi. Chyba je opłakiwałam, nie jestem pewna, łzy tak łatwo mieszają się z kroplami deszczu. Myślę że płakaliśmy razem – ja i deszcz – bo on też był samotny. Nikt nie chciał go kochać, bo niszczył uprawy i przysłaniał słońce. Deszcz przynosi ze sobą melancholię, szepnął mi piękny, wielobarwny motyl. Nie jest tak pogodny jak słońce ani miękki jak śnieg. To tylko brudny, ponury deszcz. Nawet niebo próbowało go przegonić, strasząc błyskami i grzmotami. Nic zatem dziwnego, że deszcz płakał. Jesteśmy tacy sami, powiedziałam mu. I to wystarczyło, by nasze cierpiące dusze zalał spokój. Deszcz poczuł się znaczne lepiej i przestał szlochać. Tylko ja zapomniałam, że gdy nie płacze – znika. Już go nie było. Zza chmur wyłoniło się wyniosłe słońce, złotymi promieniami dotykając ziemi. I tylko moja twarz pozostała mokra od łez. Znów byłam sama, chociaż znalazłam przyjaciela, wciąż byłam sama, a moja zbolała, samotna dusza przypominała ptaka, który płacze.
    Widzisz, cały ten czas czekałam na ciebie, marząc, byś mnie odnalazł. Bo szukałam cię przez całe moje życie z nadzieją, że pewnego dnia znów na siebie wpadniemy, pochwycisz mnie w ramiona i nie pozwolisz odejść. Nie pojawiłeś się, a moje serce było już zbyt słabe, by czekać. Pękło, rozpadło się na milion kawałków i umarłam. Tak, jak spędziłam życie, zniosłam ból ostatniego oddechu – samotnie. I potem już mnie nie było. Dziewczyny, która umarła, bo jej nie kochano. Tak po prostu. Bo byłam miłością, w którą nikt nie wierzył.
    W nocy gdy umarłam znów padał deszcz. Mój stary przyjaciel ronił dla mnie łzy. Ciepłe krople rosiły moje ciało, ale poza deszczem nie zjawił się nikt. Nikt poza nim mnie nie opłakiwał.
    Smutne? Być może, prawdziwe życie zawsze jest smutne. A może żal wam zapomnianej miłości, może litujecie się nad nią? Jeśli tak, uwierzcie we mnie. Klaśnijcie w dłonie, jeśli naprawdę wierzycie, a moja śmierć okaże się snem. Magicznym snem, z którego nie potrafię się sama wybudzić.
    Ale jeśli wierzysz i ty... możesz mnie obudzić. Znajdź mnie, jestem tutaj, wciąż czekam. Wiesz jak trafić, przecież poznaliśmy się już – we śnie. Odpowiedz mi na tylko jedno pytanie: wierzysz we mnie? Jeśli tak, wiesz, co robić.

 Iara Majere

3 komentarze:

  1. Tym razem nie było happy endu, a jedynie nikła nadzieja na niego...
    Zbliża się lato, więc dużo ciepłego deszczu życzę, bo wiem, że go lubisz.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, ale może być, kto wie. xD
      Deszczu miałam pod dostatkiem, niedawno nawet ciepły był, ale dziś już zimno. :(

      Usuń
  2. Happy end będzie, gdy będzie wiara w niego :)

    OdpowiedzUsuń