Od autorek

Od autorek
Zapraszamy na "Bliźniaczki", postapokaliptyczne opowiadanie o zombie.
Jeśli chcecie dostawać powiadomienia o kolejnych opowieściach, dajcie znać w
komentarzu. Pozdrawiamy i czekamy na Wasze opinie:)

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Lilie

https://cdn2.iconfinder.com/data/icons/4-music-icons/128/2.png








    Siadam na starym nagrobku, wcześniej otrzepując go z liści. Pozostaję z dala od dzieciaków, siadających w kręgu. Zawsze przysłuchuję się z pewnej odległości, a oni to tolerują. Przyglądam się jak kolejno zapalają świece. Jedna od drugiej, płomień od płomienia, z ręki do ręki. Kiedy już wszystkie płoną, cmentarz wygląda upiornie. Blade światło opromienia nagrobki, umieszczone na nich stare fotografie wydają się przerażające. Wieczór strachów.
    Zakładam nogę na nogę i opieram głowę o nagrobek. Zaraz się zacznie. Tym razem była pora na Lizę, czas na jej opowieść. Lubię słuchać Lizy, jej historie zawsze zawierają ten dreszczyk emocji, odrobinę strachu, mieszają się z rzeczywistością.
    Kilka lat temu w domu przy cmentarzu mieszkała młoda para, wprowadzili się zaraz po ślubie, planowali założyć rodzinę. Rzadko pojawiali się w mieście, głównie przesiadywali w domu,ciesząc się swoim towarzystwem. Ludzie mówili, że są dziwni, oni twierdzili, że są po prostu szczęśliwi.

    Tym razem historia mnie zaskakuje, a to dlatego, że ją znam. Mimo to chcę usłyszeć, co Liza ma do powiedzenia. Moja pamięć nie jest już tak dobra jak dawniej, może przypomni mi o jakimś ważnym szczególe, który zawsze pomijam. Zaciskam dłonie, długie paznokcie wbijają się w skórę dłoni, a ja nawet tego nie czuję.
    To szczęście trwało miesiąc. Do dnia tragedii. Wtedy wszystko się zmieniło. Ktoś z przechodniów dostrzegł płomienie wypełzające z okna pokoju służącego parze za sypialnię.
    Oczami wyobraźni widzę ogień trawiący ładny pokoik o błękitnych zasłonach. Złowieszcze płomienie wspinają się po baldachimie łoża. Moje ciało przeszywają dreszcze, odrywam się od wizji i wbijam wzrok w wieżyczkę wystającą zza drzew otaczających cmentarz.
    Przyjechała straż, policja, zbiegli się ludzie. Kiedy wreszcie ugaszono pożar, mężczyzny nigdzie nie było. Znaleziono tylko ciało kobiety.
    Wiem. Powiedz mi coś ważnego.
    Patrzę na wieżyczkę, w której to wszystko się wydarzyło. Tragedia, jak wszyscy mówią. Mój wzrok zasnuwa mgła, nie widzę już cmentarza i dzieciaków opowiadających sobie straszne historie. Moim oczom ukazuje się mała przytula sypialnia. Mężczyzna przemierza ją w obie strony, krzycząc i przewracając, co wpadnie mu w ręce. Nigdy przedtem nie widziałam go tak złego. Słyszę trzask, kiedy wazon białych lilii spada na podłogę, rozbijając się na drobny mak. Woda wsiąka w gruby dywan, a kwiaty po prostu leżą. Ten widok ściska mi serce. Nie mogę patrzeć, jak lilie umierają. Odwracam wzrok, drżę cała.
    Opowieść. Muszę skupić się na opowieści. Odganiam od siebie koszmary i słucham.
    Leżała na łóżku, okryta baldachimem. Jej oczy wyrażały przerażenie, biała pościel przesiąkła krwią. Pozbawione jej ciało było upiornie blade, wyglądała tak strasznie, że później zaczęto opowiadać o spotkaniach z jej duchem.
    Według policji zmarła od uderzenia w głowę, dopiero potem pokój pochłonęły płomienie, niestety nikt nie wiedział, co je wywołało.

    Ja wiem. Wracam pamięcią do tego dnia. Kobiece ciało leży bez ducha, on je dźwiga i układa na łóżku. Nie może się uspokoić, chodzi po pokoju, ciska czym popadnie. Zrywa biały baldachim, ten opada, zakrywając twarz kobiety. On łapie się za głowę, krzyczy. Chwyta grawerowaną szczotkę do włosów, ciska nią w wazon. Lilie rozsypują się na podłodze. Przebiega koło nich, chwyta starą naftową lampę i ciska nią w okno. Zasłony pożerają płomienie. Patrzy na nie z przerażeniem i fascynacją, chwyta lampę i wybiega, pozostawiając płomienie same sobie.
    Zaciskam pięści.
    Mimo wielkiego pożaru płomienie niemal nie dosięgły ciała kobiety. Nie dotknęły ani jej, ani leżących na podłodze lilii. Mówi się, że ogień zgasł tuż przed nadejściem strażaków. Sam. Nikt nie potrafi tego wyjaśnić, jednak to nie koniec tej dziwnej historii. W dzień pogrzebu małżonek się odnalazł. Powiesił się na drzewie tuż nad jej grobem.
    Liza przełknęła ślinę.
    Chodzą wieści, że ona ciągle tu jest. Że duch Emilii ciągle nawiedza ten cmentarz i stary dom. Jest wściekła, bo to jej mąż ją zabił.
    Nie. Adam nie mógł, nie był taki.
    Znów zalewają mnie wspomnienia. Widzę jego wściekłą twarz, chwyta kawałek drewna przeznaczonego na opał. Bierze zamach. Uderza, leje się krew, ciało opada na ziemię, życie ucieka.
    Spójrzcie, o tam. Tam jest grób Emilii.
    Liza wskazuje na mnie. Wszyscy się odwracają, spoglądam na nagrobek na którym siedzę. Nazwisko jest zamazane, ale Emilia wciąż pozostaje wyraźne. Dzieciaki patrzą to na nagrobek to na mnie. Liza podchodzi o kilka kroków, spogląda na zdjęcie i blednie.
    Uciekają, a ja nie zwracam na nich uwagi. Jestem zbyt przejęta przeżywaniem tej historii. Widzę ją, czuję, słyszę. Zaciskam palce i spoglądam na drzewo nade mną. Wciąż wiszą na nim pozostałości pętli, a przecież to było tak dawno. Czuję gniew. Adam to zrobił. On to zrobił.
    Zamykam oczy. Zasłużył na karę. Gdy się ocknęłam, spoglądałam już na swoje martwe ciało, a pokój płonął. Nie mogłam pozwolić, by ślady zbrodni zniknęły na zawsze. Ani moje ukochane lilie. Zawsze mi je dawał, kiedy za coś przepraszał. Koniec przeprosin. Zastąpiły je błagania. Kiedy go znalazłam, kiedy dręczyłam. Kiedy zacisnęłam pętlę na jego szyi i powiesiłam go nad moim grobem. Tu było jego miejsce. Przy mnie, na zawsze.
    Wstaję, spoglądam na swój grób, na moje zdjęcie. Dotykam otaczających nagrobek lilii. Już pamiętam. Wreszcie wszystko pamiętam. Odwracam się, czując dotyk na ramieniu. Adam. O tak, będziemy razem przez wieczność.
Iara Majere

7 komentarzy:

  1. Opowieść niczym z serialu "Czy boisz się ciemności."^^ A dzieciaki jakie wystraszone na końcu były, no no.xD Fajne opowiadanie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałeś "Czy boisz się ciemności?" :D:D:D:D Uwielbiałam ten serial, jak byłam mała. :D

      Usuń
  2. Tak właśnie przypuszczałem - podobieństwo jest znaczne.xD
    Też oglądałem.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobieństwo jest przypadkowe, pisząc to nie miałam w głowie serialu. Ale jak już mi o nim przypomniałeś - fajny był. :D Też sobie kiedyś opowiadałam straszne historie przy ognisku, ale to było przy zamku. :)

      Usuń
  3. Wiosenno-upiornie ;) Ale tym razem nie pominęłam, bo poprzedniej strasznej historii boję się przeczytać :)

    Ale ten strach dzieciaków na koniec.... Myślałam, że ją tolerują bo nie widzą. A tu zaskoczenie, że się ujawniała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba tak strasznie nie jest co?Wydaje mi się, że nie. Jak uznam, że mam coś strasznego-strasznego, to ostrzegę. xD

      Nie, myśleli, że to jakaś obca im się przysłuchuje. :)

      Usuń
    2. Przeczytałam i się nie bałam, a to znaczy, że straszne mocno nie było, wierz mi :)

      Usuń